poniedziałek, 7 września 2015

W czym tkwi problem? - używki

O tak. To pytanie uwielbiamy sobie zadawać. Jest ono zawsze, kiedy sobie uświadamiamy że widzimy w pewnych rzeczach brak korzyści niż jak nam się wcześniej wydawało. Dlaczego tak? Dlaczego nie? Po co zmieniać bieg zdarzeń? Człowiek lubuje w przepychu, na całość, idąc ścieżkami własnych ideałów, bacząc lub nie na konsekwencje niektórych decyzji. I tak się zaczyna. Droga do uzależnień. Długo czasami zajmuje dochodzenie do prawdziwego stanu rzeczy, a objawia się przy zadaniu sobie serii pytań: co tam u mnie, czy wszystko ok. Lub inaczej. Jak masz ewidentny problem, to zaczynasz się zastanawiać, co jest grane.
Niedawno nadszedł moment na pytanie ''w czym tkwi problem?''. Pieniędzy mało, a wydatki obowiązkowe są. Wydaję bezsensownie pieniądze. Tylko że jest zawsze ciężko. Odmówić sobie. Zmienić życie. A życie, bo używki są rutyną. Nie zastanawiasz się, tylko po prostu bierzesz.

Już wyjaśniam, o co chodzi. W moim przypadku problemem są papierosy. Wredny nałóg, a w dodatku kosztowny. Niestety, kiedyś popełniłam błąd i dałam się ponieść fali, co poskutkowało uzależnieniem od nikotyny.Jak napisałam wyżej, istniał w mojej głowie mętlik, co zrobić z czymś już dla mnie naturalnym. Na szczęście jestem kobietą, więc złapałam się pierwszej myśli dla mnie motywującej - papierosy niszczą cerę. Tyle, że to było jeszcze trochę za mało. Burza mózgu... Szczegóły. Tak, szczegóły są ważne. Pękają krwinki czerwone, skóra szarzeje, szybciej organizm się starzeje, no i oczywiście szereg chorób. Druga sprawa, założyłam bloga, gdzie piszę o wyglądzie, a w ręce trzymam niszczyciela. Pomyślałam, że szkoda oszukiwać samą siebie. Zawsze jest czas wziąć byka za rogi. I też tak uczyniłam. Oczywiście, nie obyło się bez pomocy tabletek wypłukujących nikotynę z organizmu, które przy okazji niwelują potrzebę zapalenia papierosa. Zostały tylko odruchy palenia w momentach, kiedy zawsze papieros mi towarzyszył, czyli imprezy, po głównych posiłkach oraz kiedy byłam uniesiona emocjonalnie. Było ciężko. Jeszcze jest. Ale z dnia na dzień idzie mi coraz lepiej. Moje ciało powoli wraca do zdrowia - skóra na twarzy wygląda trochę lepiej, mam mniej tych strasznych, czarnych potówek. Jest z tego tylko malutki minusik... Przez pierwsze dni bez palenia podjadałam, więc i czas zacząć ćwiczyć! Walka z nałogiem dała mi dużo siły na zmiany. Postaram się trzymać tego jak najdłużej. Być aktywną, zadbaną kobietą. Każda z nas tego pragnie. Gorzej z działaniem. ''Chce mi się, ale mi się nie chce''. Pierwsza faza zmian jest kluczowa. Przebrnęłam przez nią. A teraz jestem szczęśliwa. ''Chcę i potrafię'' - na tym trzeba się skupić. Nie palę już ponad dwa tygodnie. Pieniądze mam na to, co potrzebowałam, no i  ku pozytywnemu zaskoczeniu także na małe przyjemności, które faktycznie moich pieniędzy są warte.

Złe przyzwyczajenia są jedynymi przyzwyczajeniami, których ludzie nie potrafią się wyrzec bezboleśnie.
 (mysli.com)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz